Widelec, który wziąłem do ręki z wielkim sentymentem - identyczny jak mój pierwszy "porządny" amor... nie miałem przyjemności ujeżdżać jeszcze starszych "bombowców" więc ten nie będąc jakimś totalnym oldschoolem budzi we mnie więcej ciepłych myśli niż modele np. z 1998 roku. Niemniej ... widelec ma 15 (!!!) lat, był w ciągłej eksploatacji. Nie był widać katowany, ale nie stał. W środku znaleźliśmy jedną wyeksploatowaną rzecz - olej. Ślizgi, golenie, tłumiki, uszczelki ... wszystko w stanie niemal fabrycznym. Olbrzymie ok 10 cm ślizgi i pełna kąpiel olejowa robią swoje (dla porównania obecnie widelce hasają na sucho na ślizgach mających jakieś 1,5 cm).
Jedynie po goleniach zewnętrznych widać upływ czasu.
Warto wspomnieć, że sprężynowy Z5 był najniższym modelem produkowanym wówczas przez Marzocchi. Waga: 2050 gramów wcale nie jest jakimś dramatem jak na rekreacyjny sztuciec.
Po wyczyszczeniu, umyciu i zalaniu nowym olejem staruszek chodzi jak nówka.
Widelec póki co zostaje u nas w serwisie jako miła pamiątka po upadłej legendzie :)